Liga Europy: podsumowanie pierwszych meczów 1/16 finału

16.02.2024

Liga Europy: za nami pierwsze mecze 1/16 finału. „Spadkowicze” z Champions League zmierzyli się z zespołami, które zajęły drugie miejsca w grupach Ligi Europy. W trzech meczach padł remis. Najlepiej poradził sobie Milan z Rennes (3:0), który ma już awans praktycznie w garści. Ostro było z kolei w Stambule, a niespodziankę sprawił Karabach Agdam. 

Feyenoord – AS Roma 1:1

Ten mecz to jest już klasyk europejskich pucharów. Najpierw finał Ligi Konferencji w sezonie 2021/22, potem ćwierćfinał Ligi Europy 2022/23. W obu przypadkach zwycięsko wychodziła z tego AS Roma. Czas na trzeci pojedynek. Chyba rzeczą najbardziej godną wyróżnienia jest zmiana pozycji Nicoli Zalewskiego. Polak tym razem zagrał na… lewym ataku i nie musiał się aż tak przejmować grą w defensywie. Daniele De Rossi gra inaczej, przede wszystkim czwórką obrońców. Rzymianie musieli odrobić stratę, a zrobił to konkretnie Romelu Lukaku i wywieźli z Rotterdamu remis.

Sporting Braga – Karabach Agdam 2:4

Największa niespodzianka? Pewnie tak. Karabach wpakował aż cztery gole w Portugalii. W 69. minucie prowadził nawet 4:1, ale rozmiary porażki zmniejszył z karnego doświadczony Joao Moutinho, który od tego sezonu gra właśnie w Bradze. Sporting Braga to „spadochroniarz” z grupy Ligi Mistrzów z Realem Madryt i Napoli, ale ani jedna, ani druga drużyna ani razu nie strzeliła jej czterech goli. Karabach nie dominował w tym meczu, ale był zabójczo skuteczny. Pięć celnych strzałów i cztery bramki.

AC Milan – Stade Rennais 3:0

„Rossoneri” kontrolowali to spotkanie od początku do końca. Poza pojedynczymi zrywami, które zaserwował z ławki Amine Gouiri i dwoma próbami z daleka Baptiste’a Santamarii – ekipa Juliena Stephana nie była żadnym zagrożeniem. Gwiazdą tego meczu był Ruben Loftus-Cheek, który w półtora miesiąca strzelił już sześć goli w 2024 roku! W czwartkowy wieczór na San Siro trafił dwukrotnie i to w obu przypadkach z główki.

Najskuteczniejszy lewy obrońca ostatnich pięciu sezonów, czyli Theo Hernandez, po raz kolejny miał udział w bramce, tym razem „poklepał” on z Rafaelem Leao. Dla Portugalczyka to było ważne, bo przełamał serię pięciu kolejnych spotkań bez gola. Odczuł wielką ulgę po bramce. To on ustalił wynik na 3:0 jeszcze przed upływem godziny meczu. Milan na Roazhon Park pojedzie pewny siebie. O rewanż z taką zaliczką może być spokojny.

RC Lens – SC Freiburg 0:0 

Mecz, który nas interesował oczywiście z racji występu Polaka, Przemysława Frankowskiego. Polaków w sumie kilku, bo… sędziowali to spotkanie. Tak się zabawnie złożyło, że głównym arbitrem był Bartosz Frankowski, zatem Przemek musiał pewnie tłumaczyć kolegom w szatni, że to wcale nie jego brat tu gwiżdże. To jedyne spotkanie, w którym nie padły bramki, choć w sumie… jedna padła i Przemysław Frankowski w niej uczestniczył. To on dośrodkował z prawej strony, a Massadio Haidara trafił na 1:0. Bramka została jednak anulowana przez VAR przez spalonego.

Benfica – Tuluza 2:1

Benfica była totalnie nieskuteczna w meczu z Tuluzą. Oddała aż 27 strzałów na bramkę młodziutkiego Guillaume’a Restesa, a i tak obie bramki zdobył Angel di Maria z rzutów karnych. Wcześniej nic nie chciało wpaść. Rafa Silva w pierwszej połowie uderzył w spojenie słupka z poprzeczką, Joao Mario kopnął minimalnie obok słupka. W obu sytuacjach bramkarz gości tylko stał i patrzył. Byłby bez szans. Ale nadal było 0:0.

Tuluza długo miała szczęście, ale w idiotyczny sposób Logan Costa sprokurował karnego. Wyskoczył przy rożnym do główki z rękami ponad głowę… no i najpierw w nią trafiła piłka. Benfica straciła też dosyć kuriozalną bramkę, a di Maria przesądził o wygranej w 98. minucie.

Young Boys – Sporting 1:3

Faworyt zrobił to, co miał zrobić. Nas to spotkanie interesowało z racji występu Łukasza Łakomego w pierwszym składzie Young Boysów. Szwajcarzy się wyróżniali głównie liczbą fauli, bo zrobili ich aż 21. „Żółtko” złapał też Polak za przytrzymanie przeciwnika. Dominacja Portugalczyków, jeżeli chodzi o jakość stworzonych okazji. Victor Gyokeres jest niemożliwy. Wykorzystał rzut karny i ma już swoją 28 bramek w tym sezonie we wszystkich rozgrywkach. (w Portugalii jest jeszcze Puchar Ligi). To już cztery kolejne mecze z minimum golem z rzędu.

Szachtar Donieck – Olympique Marsylia 2:2

To był emocjonujący mecz pod kątem: gol i szybka odpowiedź na gola. Aubameyang na 1:0 w 64. minucie, a już cztery minuty później Mykoła Matwijenko na 1:1. Pod koniec spotkania Marsylia ponownie wypuściła z rąk prowadzenie, choć na 2:1 strzeliła gola w 90. minucie. Doliczony czas wystarczył Szachtarowi na odpowiedź. Ładnie do uderzenia z główki i w tempo złożył się Eguinaldo. Spotkanie było bardzo wyrównane, jeżeli chodzi o strzały. Wg „Whoscored” w tym elemencie 10-13.

https://twitter.com/Degoalmeida/status/1758248037929894384/video/1

Galatasaray – Sparta Praga 3:2

Trzeba przyznać, że Sparta nie pękła przed wielkimi gwiazdami i głośnym stadionem. Co ciekawe, w strzałach celnych było tu nawet 6:5 dla Czechów. Dwukrotnie w tym meczu doprowadzili do wyrównania. Za trzecim razem nie starczyło czasu, bo Mauro Icardi trafił na 3:2 w 91. minucie. Argentyńczyk został bohaterem i to nie tylko przez gola, przy którym wymanewrował na zamach dwóch rywali. Miał także w protokole dwie asysty. Mógł mieć jeszcze jedną bramkę, ale uderzył w słupek. Oba zespoły kończyły mecz w dziesiątkę. Ujrzeliśmy w tym meczu dwie czerwone kartki – dla Victora Nelssona z „Galaty” w 62. min i dla Mateja Rynesa w 80. min.