Pogrom. Roma dała sobie wbić siedem bramek

30.01.2019

Powiedzieć, że Robin Olsen nie jest Alissonem Beckerem, to nie powiedzieć nic. Odejście jednego z najlepszych bramkarzy na świecie odbiło się nie tylko na obsadzie bramki. Roma straciła dużo więcej.

Wykorzystaj kod KASA120 i odbierz prezent!

Często mówi się, że bramkarz jest szefem obrony i to od jego podejścia zależy bardzo dużo. Rzymianie wydają się być idealnym przykładem tej tezy. W obecnym sezonie już parę wiele tracili punkty oddając rywalom kilkubramkowe prowadzenie. Tym razem przeszli jednak samych siebie.

W ćwierćfinałowym starciu z drużyną Fiorentiny, podopieczni Eusebio Di Francesco dali idealny popis tego, jak nie grać w defensywie. Mimo większego posiadania piłki (57-43%) nie postawili się „Violi” i polegli aż 1:7. Tak – na dziewięć celnych strzałów w stronę bramki, Robin Olsen musiał wyciągać z niej piłkę aż siedmiokrotnie. Hat-trickiem popisał się Federico Chiesa, dwie bramki dołożył Gio Simeone. Co to może oznaczać dla nas?

Wspomniany wynik to największy blamaż w historii klubu, ale włącznie z dzisiejszym było ich aż pięć. Poprzednie dwa wyniki 1:7 padały za sprawą potęg, czyli Bayernu (2014/2015) i Manchesteru United (2006-2007). Ostatni raz krajowej porażki w takim rozmiarze AS Roma doznała ponad 70 lat temu – w październiku 1947 roku. Wtedy na domowym obiekcie uległa wielkiemu wówczas Torino. Były to czasy, kiedy praktycznie cała włoska kadra składała się z graczy „Granaty”.

Już od jakiegoś czasu zastanawiamy się, kiedy Roma zdecyduje się zwolnić Di Francesco, który zawodzi praktycznie co chwilę. Wyeliminowanie Barcelony w Lidze Mistrzów nie da mu przecież nietykalnej pozycji na zawsze…

Wykorzystaj kod KASA120 i odbierz prezent!